Robert Bijas
Fotografia przyrodnicza
Wróbel mazurek
sobota 1 kwietnia 2023r.

Mazurek

Było to wtedy gdy na mazurka mówiło się wróbel mazurek, a na wróbla domowego, zwyczajnie wróbel. Tak było przynajmniej u nas. Generalnie i tak mówiło się na te ptaki wróbel. Fotografia cyfrowa była dopiero w powijakach, więc jak sami się domyślacie fotografie wykonywałem na negatywach i diapozytywach. O ile, negatywy były tanie i nie było potrzeby liczenia klatek, o tyle slajdy były drogie i nad każdym naciśnięciem spustu migawki myślało się, czy naprawdę warto. Zrobiłem sobie karmnik pod oknem pokoju w którym mieszkam. Z początku robiłem zdjęcia prze okno, ale nie podobało mi się to za bardzo. Jedyna korzyść z tego jaka wynikła to wiedza o tym jak się zachowują, co je płoszy i co lubią. Z nastaniem wiosny ptaki już z rzadka się pokazywały. Ruszyłem w teren. Widziałem dużo ciekawych rzeczy, podziwiałem świat przez obiektyw. Nadeszły chłody jesienne, wraz z nimi reaktywowałem karmnik. Było coraz zimniej i zimniej, zaczął prószyć śnieg, wiatr dopełniał odczucie zimna. Przylatywało dużo sikor, dzwońców. Mazurków nie było. Pewnego dnia zawołano mnie do kuchni. Zobacz twoje mazurki chyba. Pobiegłem po aparat, w biegu zmieniłem parametry. Slajd, ISO 400. Mało, bardzo mało. Delikatnie naciskam klamkę drzwi, delikatnie je uchylam. Bardzo się bałem by zawiasy nie zaskrzypiały. Są na dębie, nawet niezbyt wysoko. Śnieg lekko zacina, mazurki przykulone coraz mrużą swe oczka. Widać że jest im bardzo, bardzo zimno. Przyłożyłem aparat do oka i zrobiłem trzy zdjęcia, wtedy nie wiadomo było od razu czy zdjęcie jest dobre. Czekało się wiele dni, bywało że i tygodni. Ubrałem się solidniej. Wyszedłem znowu na podwórek. Poszukałem skrzyneczki, znalazłem coś takiego i umocowałem za karmnikiem. Część tego pudełka przesłoniłem od dołu, na górze zrobiłem z deseczki daszek. Włożyłem trochę suchych liści, znalazła się jakaś słoma. Ptaki korzystały z tego ptasiego hotelu, bywało że o miejsce się biły. Miałem duże nadzieje związane z tym hotelem dotyczącym mazurków. Niestety, zdjęcie mazurków które wykonałem tam na dębie były ostatnimi zdjęciami mazurków. Mazurki zniknęły. Mazurki widywałem czasami gdzieś we wsiach i w miastach, ale nie było już ich tak wiele jak w latach mojego dzieciństwa. Mijały lata, fotografowałem wiele gatunków ptaków, niektóre były dość rzadkie. Mazurków i wróbli jak na lekarstwo. Źle się działo, modernizacja rolnictwa i chemizacja mocno uderzyła w świat ptaków
i ssaków. Przełom nastąpił w 2019 roku, wiosna była już ciepła gdy za oknem usłyszałem śpiew ptaka. Wyjrzałem za okno, a tam na parawanie siedzi mazurek! Śpiewa na prawo i lewo, w tym momencie doleciała samiczka. Więc trele przybrały na sile. Cieszyłem się bardzo. Sypnąłem nieco ziarna słonecznika. I położyłem omszały kamień, nieopodal była miseczka z wodą. Tak, oczywiście specjalnie dla tych przybyszów z plamką na policzku. Siedziałem i cieszyłem się bardzo i czekałem na rozwój wydarzeń. Kamień został zaakceptowany, miseczka z wodą także. Zdjęć jeszcze nie robiłem. Bardzo się cieszyłem. Minęło tyle lat i znowu są u mnie. Na drugi dzień położyłem się na trawniku i robiłem zdjęcia, już nie slajdzie czy negatywie, miałem już aparat cyfrowy Nikon D 750 a obiektyw to Tamron 150-600 G1. Różnica była bardzo duża. Zwłaszcza cena uzyskania zdjęcia znacząco spadła. Aktywność w powietrzu mazurków i sikor przybrała na sile. Widać było wyraźnie że latają w tą i z powrotem po larwy, robaczki, cokolwiek do jedzenia. Znaczy się mają młode i karmią te małe żarłoki. Kamień leżał czasami tylko przestawiany by trawnik doprowadzić do porządku. Na zdjęciach zobaczycie mazurka z tzw zajadami to są właśnie młode ptaszki. Wiele radości mi sprawiły te małe gamonie, ciekawie spoglądające w odbicie swoje w szkle obiektywu. Nastała wiosna 2020 roku, dziwna nieco i przedwczesna, zimna i gorąca (jak na wiosnę). Mazurki na dobre zagościły na naszym podwórku. I wiecie co? Będą młode!!!