Robert Bijas
Fotografia przyrodnicza

Dzisiejszy poranek przywitał mnie ciemnością i namiastka śniegu. Było stosunkowo ciepło tj. około -3. Piąta rano pobudka i w drogę. W lesie ciemno choć w twarz dać. Po cichutku wychodzę z samochodu i staję, kilkanaście metrów ode mnie coś złamało gałęzie. Myślę ciekawie się zaczyna. Po ustawieniu sprzętu i kilku łykach kawy zawijam się w śpiwór i czekam aż będzie jaśniej, cały czas nasłuchuję i podglądam. Było po siódmej gdy wyczułem ze coś leci. Przez okienko patrzę, a tu kruk. Niestety światła jeszcze nie było by wszystko zagrało. Dla dociekliwych obserwatorów warte dokładnego obejrzenia są właśnie kruki, nie są całkiem czarne. Potem były sójki i długo nic. Z prawej strony widzę pędzącego jelenia, ale za nim niczego niepokojącego nie zauważyłem. Był sam. I znowu cisza. Kolejna kawa. Zaczynam popadać w błogostan, gdy z lewej strony widzę kilka zwierzaków pędzących. To jelenie. Z początku myślałem że to same łanie, ale chwilę później zauważyłem że to dwie łanie i dwa byczki, z bardzo ubogim porożem. Widzę w oczach panikę i jęzory na boku. Ciężko dyszą, ze strachem oglądają się za siebie. Na chwilę się zatrzymują, rozglądają się kilka sekund i znowu ucieczka. Ciemno się robi już w moim zakątku i zbieram się do domu. Ujechałem kilkaset metrów gdy zza ściany lasu wylatuje bielik. Bardzo nisko, bardzo blisko. Ostre hamowanie, uff poleciał dalej. Blisko było. Dobrze że jak zwykle turlałem samochód. Bo byłoby po bieliku, a piękny był i dorosły z pięknym mocarnym dziobem i białym ogonem.


WIĘCEJ >
środa, 7 listopada 2018

Wiele razy starałem sie sfotografować współ lokatorkę, czyli mysz domową. Niestety zawsze jej się udawało mnie zrobić w balona. Tym razem byłem lepiej przygotowany. Zapraszam do obejrzenia paru zdjęć tego gryzonia.


WIĘCEJ >
czwartek, 20 września 2018

W oczekiwaniu na wyjście jelenia na łąkę robiłem fotki inne.


WIĘCEJ >
sobota, 8 września 2018

Sobotnie popołudnie. Odpoczywa sobie po wypadzie do lasu.przed godziną 16 coś nie daje mi spokoju. Wstaję i niemal pędem ruszam do samochodu. Ten wyjazd od jakiegoś czasu chodził mi po głowie. Po kilkunastu minutach dojeżdżam na miejsce i już w lesie turlam się prawie bezszelestnie. Chłonę zapachy rozgrzanego lasu jodłowego. Zabieram graty i ostrożnie wychodzę na skraj polany. I jest, jest ten wymarzony głos od jesienie zeszłego roku, Jest. Zamaskowałem się nieco i czekam. Czekam. Porykiwania jelenie rozbudzają wyobraźnie do białości. A czy duży, a czy poroże ma wielkie, a czy wyjdą na polanę dwa? Pytań więcej jak jeleni. W tym czasie, usłyszałem szmer za plecami, przed sobą znowu za plecami. No niezła historia, jakiś potwórz mnie chce dopaść czy co? Nagle jest między stopami pojawił się stwór słynący z żarłoczności w przeliczeniu na masę ciała. Dalej nie wiecie co mnie chciało zjeść? :) Tak to była ryjówka.


WIĘCEJ >

Zwierzyniec, sobota 25.08.2018 roku to był wyjątkowy czas. Na terenie Browaru Zwierzyniec odbył się finał Warsztatów wokalnych. Imprezę zorganizowało Centrum Kultury i Biblioteka Publiczna w Zwierzyńcu. Gwiazdą wieczoru był Kenny James i syn Trevor James, orkiestra to Sitkowski Band. Był też Andrzej Gondek który zachwycał grą na gitarze. Było wielu znanych artystów i też wielu dla których ścieżka kariery się dopiero rozpoczyna. Chętnych zapraszam do uzupełnienia listy artystów.

Wszystkich zdjęć nie wstawiałem bo pewnie FB by mi to zablokowała. Zapraszam do oglądania. Mi krew dalej pulsuje w rytm muzyki.


WIĘCEJ >
piątek, 24 sierpnia 2018

Ostatnio miałem spotkanie z takim oto jegomościem. Gniewosz to bezbronny wąż i jest pod ścisłą ochroną. Często mylony ze żmiją. A można go dość łatwo rozpoznać. Żmija ma źrenice pionowe a gniewosz okrągłe. GNIEWOSZ NIE JEST JADOWITY. Nawet ja krótkowidz zobaczyłem różnicę. :) Pamiętajcie! Nie zabijamy, omijamy.


WIĘCEJ >
czwartek, 7 czerwca 2018

Trzecia nad ranem to czas gdy ludzie normalni śpią. Ja obudziłem się na pierwszy dźwięk dzwonka. Kawa w kubek i w drogę. Moim celem były "szumy" na Tanwi w Rebizantach. Byłem o czwartej i okazało się że 15 minut za późno. Ale skoro już tu jestem to postaram się coś zrobić bodaj jeden kadr. Wnet się okazało że słońce szybko się wspina po nieboskłonie i pojawiają się pasy światła które psują mi moje wyobrażenie o kadrze. Tak więc niemal biegiem ruszyłem wzdłuż rzeki szukać kadru. Czy mi się udało, nie wiem.

Wracając znad rzeki, w ostatniej chwili zobaczyłem stadko dzików uciekające od drogi. Opodal w trawach zobaczyłem ogromniaste uszy Lochy. Była ogromna. Gdy dobiegły do niej to zwolniły i sobie powolutku już weszły w las. Potem udałem się do Puszczy Solskiej (jeszcze puszczy). Poszedłem na łąkę i idąc śladem wydeptanym w trawie zobaczyłem łanię jedną, drugą, trzecią. Skubały sobie spokojnie trawę. Ja nadchodziłem od słońca.

Co jakiś czas podnosiły głowy i rozglądały się. Gdy doszedłem na 30 metrów zobaczyłem że jest jeszcze z nimi młody byczek oraz dwa cielaczki. Zrobiwszy zdjęcia, schyliłem się i powoli odszedłem. Jelenie opodal żerowały dalej. 


WIĘCEJ >

Dziś kolejny dzień poszukiwań małych zas... ;) Chłodniej się nieco zrobiło i polazłem kaczym krokiem na śródleśną łąkę. Bzyczenia było też mniej. Upały dały popalić nie tylko ludziom, ale i zwierzętom. Sarna ani jeleń na łące nie odpoczywały. Cicho i głucho było. Wracając drogą pod baldachimem z gałęzi drzew wysokich usłyszałem dudnienie, jakieś werblowanie. To dzięcioł czarny okazał się tym muzykantem w złotej poświacie zachodzącego słońca (mam nadzieję że to uchwyciłem). Siedział ptaszysko wysoko na dębie Florianie zwanym i nieskrępowany i nie płoszony tłukł swym wielkim dziobem w suchy już konar tego giganta, pomnika natury w Roztoczańskim Parku Narodowym.


WIĘCEJ >
niedziela, 22 kwietnia 2018

Godzina 4.18 w niedzielę. Budzik nieubłaganie wyrywa mnie ze snu. Biorę graty i w drogę. Cel, Sułówek. Miało być ambitnie fotografowane, z poziomu wody. Miejscówka jak z bajki. Materac położony, aparat na statywie, maskowanie, kładę się. W tej samej chwili już klęczałem i wylewałem wodę z materaca i buta. Nic to. Zimno troszkę. Fotek zero. piszczy coś za plecami, to się oglądam. Nic nie widzę. Słońce co raz wyżej. Zmieniam miejsce. Patrzę a tu łęczak. Niestety odległość i trawy nie pomogły ale i tak się cieszę. Wróciłem do samochodu zostawić część gratów i wracam. Wlazłem w trzcinowisko. Tuż za nim płycizna zaciekawiony przykucnąłem. Patrzę rycyk, no to mu cyk fotkę. Oczywiście z ręki. Bo ze statywem na rozpoznanie troszkę ciężko. Przykucnąłem. Wody do połowy gumowców. Nagle pojawiają się inne ptaki. Przyleciały krwawodzioby. Ciężko mi coś wyłuskać w końcu jest fajna pozycja. Czuję jak mi się życiodajny płyn o temperaturze bardzo niskiej wlewa do gumowca noga grzęźnie jeszcze głębiej. Był też brodziec śniady. Zdjęcia są typowo dokumentacyjne, jak pogoda się nie popsuje to jutro będą lepsze zdjęcia. Przepraszam ale z rana źle oznaczyłem ptaki. Póki co co to zapraszam.


WIĘCEJ >