W najnowszym numerze Przyrody Polskiej znajdziemy artykuł o dolinie Wieprza oraz wiele ciekawych opisów ptaków, ssaków oraz roślin.
WIĘCEJ >
Witam wszystkich miłośników wiosny i ptasich treli. Jest końcówka maja, deszczowego maja i burzowego maja. A przyroda niestrudzenie walczy o przetrwanie. w tym roku ma wiele szczęścia co do ptasiego drobiazgu, mam lęgowe Pleszki i Bogatki, a w sąsiedztwie pojawiły się lęgowe Mazurki. Radość moja była była ogromna gdy zobaczyłem wiele podlotów mazurków. Jak one radośnie szczebiotały. Zapraszam do obejrzenia kilku zdjęć które udało mi się zrobić tym ptakom.
WIĘCEJ >
Centrum Kultury i Biblioteka Publiczna w Zwierzyńcu.
To wyjątkowy wieczór w klimacie najpiękniejszych szlagierów polskiego kina w muzyce i słowie w wykonaniu Tomasza Stockingera z akompaniamentem pianisty Stefana Gąsieńca. Koncert poświęcony jest twórcom takim jak Henryk Wars czy Jerzy Jurandot. A jako że wykonawcą jest aktor, oddaje także przez swój recital hołd gwiazdom kina przedwojennego i przypomina Eugeniusza Bodo, Aleksandra Żabczyńskiego, Antoniego Fertnera i innych. Recital jest wiązanką piosenek polskiego kina przedwojennego, w rytmie walca i tanga przy akompaniamencie pianisty, jak za dawnych dobrych lat. Wraca do nas łagodnym uśmiechem, niesłychanym urokiem i przenosi do magicznego dwudziestolecia.
WIĘCEJ >
Rok kończę powoli z drobnymi publikacjami. Tym razem jest to kalendarz wydany przez ZDM Puławy oraz książeczka " Ciekawostki przyrodnicze Puławskich Parków i skwerów - czyli co rośnie w mieście i dlaczego dobrze o tym wiedzieć". Kalendarz i książeczka są w Zarządzie Dróg Miejskich w Puławach ul. Skowieszyńska 51. Szczególnie polecam lekturę książeczki.
WIĘCEJ >
Bobry niegdyś żadko spotykany ssak, obecnie jest go dużo. Gdzieniegdzie sprawia problemy. Generalnie ten zwierzęcy hydrotechnik sprawia że jeszcze woda jest tam gdzie już by jej nie było gdyby nie bóbr. Melioracje w ubiegłym wieku doprowadziły do przyśpieszonego spływu wody. Teraz zaczyna nam brakować wody.
WIĘCEJ >
Dzisiejszy poranek przywitał mnie ciemnością i namiastka śniegu. Było stosunkowo ciepło tj. około -3. Piąta rano pobudka i w drogę. W lesie ciemno choć w twarz dać. Po cichutku wychodzę z samochodu i staję, kilkanaście metrów ode mnie coś złamało gałęzie. Myślę ciekawie się zaczyna. Po ustawieniu sprzętu i kilku łykach kawy zawijam się w śpiwór i czekam aż będzie jaśniej, cały czas nasłuchuję i podglądam. Było po siódmej gdy wyczułem ze coś leci. Przez okienko patrzę, a tu kruk. Niestety światła jeszcze nie było by wszystko zagrało. Dla dociekliwych obserwatorów warte dokładnego obejrzenia są właśnie kruki, nie są całkiem czarne. Potem były sójki i długo nic. Z prawej strony widzę pędzącego jelenia, ale za nim niczego niepokojącego nie zauważyłem. Był sam. I znowu cisza. Kolejna kawa. Zaczynam popadać w błogostan, gdy z lewej strony widzę kilka zwierzaków pędzących. To jelenie. Z początku myślałem że to same łanie, ale chwilę później zauważyłem że to dwie łanie i dwa byczki, z bardzo ubogim porożem. Widzę w oczach panikę i jęzory na boku. Ciężko dyszą, ze strachem oglądają się za siebie. Na chwilę się zatrzymują, rozglądają się kilka sekund i znowu ucieczka. Ciemno się robi już w moim zakątku i zbieram się do domu. Ujechałem kilkaset metrów gdy zza ściany lasu wylatuje bielik. Bardzo nisko, bardzo blisko. Ostre hamowanie, uff poleciał dalej. Blisko było. Dobrze że jak zwykle turlałem samochód. Bo byłoby po bieliku, a piękny był i dorosły z pięknym mocarnym dziobem i białym ogonem.
WIĘCEJ >
Wiele razy starałem sie sfotografować współ lokatorkę, czyli mysz domową. Niestety zawsze jej się udawało mnie zrobić w balona. Tym razem byłem lepiej przygotowany. Zapraszam do obejrzenia paru zdjęć tego gryzonia.
WIĘCEJ >
Sobotnie popołudnie. Odpoczywa sobie po wypadzie do lasu.przed godziną 16 coś nie daje mi spokoju. Wstaję i niemal pędem ruszam do samochodu. Ten wyjazd od jakiegoś czasu chodził mi po głowie. Po kilkunastu minutach dojeżdżam na miejsce i już w lesie turlam się prawie bezszelestnie. Chłonę zapachy rozgrzanego lasu jodłowego. Zabieram graty i ostrożnie wychodzę na skraj polany. I jest, jest ten wymarzony głos od jesienie zeszłego roku, Jest. Zamaskowałem się nieco i czekam. Czekam. Porykiwania jelenie rozbudzają wyobraźnie do białości. A czy duży, a czy poroże ma wielkie, a czy wyjdą na polanę dwa? Pytań więcej jak jeleni. W tym czasie, usłyszałem szmer za plecami, przed sobą znowu za plecami. No niezła historia, jakiś potwórz mnie chce dopaść czy co? Nagle jest między stopami pojawił się stwór słynący z żarłoczności w przeliczeniu na masę ciała. Dalej nie wiecie co mnie chciało zjeść? :) Tak to była ryjówka.
WIĘCEJ >