Robert Bijas
Fotografia przyrodnicza
piątek, 10 kwietnia 2020

Małymi krokami lato miało się ku końcowi. Na polach trwały ostatnie koszenia i prace polowe, w powietrzu unosiła się zapach świeżo rżniętych zbóż. Las drżał z gorąca i pachniał żywicą, jednak dni stawały się coraz krótsze a noce zimniejsze. Jesień powoli oświadczała że nadchodzi.

Wracaliśmy z kolegą z podchodów jeleni, droga wiodła nas przez piękny leśny dukt. Miejscami nieboskłon zamykały przed nami ogromne buki i dęby. Miejscami wydawać by się mogło że niebo wspiera się na kolumnowych sosnach i jodłach tak typowych dla tego skrawka ziemi. Zmierzchał się, gdy weszliśmy do gęstego lasu. Już koniec drogi ledwo był widoczny, a ściany lasu jakby się zbliżyły do drogi. Robiło się już chłodniej. Szliśmy w skupieniu i tak cicho jak to możliwe. Była magia Roztocza. Nasłuchiwaliśmy pieśni lasu, odwiecznej walki o życie lub śmierć. Gdzieś w oddali słychać już było pierwszego puszczyka, bliżej zagwizdała sóweczka, wtedy wielka rzadkość.


WIĘCEJ >
czwartek, 9 kwietnia 2020

Kuna domowa.

Jak sama nawa wskazuje jest zwierzęciem zamieszkującym tereny w pobliżu ludzkich siedzib. Lecz myliłby się ten kto by pomyślał że to zwierze nie potrafi się adaptować do innych warunków. Kuna domowa jest wybitnym myśliwym i świetnym strategiem.

Mój pierwszy kontakt z kuną miał miejsce w samym środku Zwierzyńca była to kuna domowa. Ja w tym czasie siedziałem nad Wieprzem obserwując latające nad woda nietoperze. Latarka świeciła punktowo tuz nad wodą sięgając brzegu po drugiej stronie rzeki. Gdy umilkły miejskie hałasy, gdy tupot nóg turystów umilkł, a okoliczne latarnie zaczęły gasnąć. Pojawiła się Ona, kuna domowa. Niczym woda spłynęła z wysokiego brzegu nie powodując żadnego szmeru. Była. Była i patrzyła się na mnie przekrzywiając główkę. Zmniejszyłem natężenie światła, rozluźniła się nieco. Wtedy podniosła głowę i zerknęła na mnie w tym momencie zrobiłem zdjęcie. Jak wspomniałem światło latarki osłabiłem, jednak odległość nastu metrów nie pozwoliła odpowiednio doświetlić kadru. Na lampie nie miałem flesh extendera bo byłem nastawiony na nietoperze a nie na coś co było po drugiej stronie rzeki. Rzeka w dodatku zaczęła nieco parować, a to bardzo utrudnia fotografowanie w nocy. Fotografia dokumentalna pozwalająca określić co to za zwierzak.


WIĘCEJ >
czwartek, 9 kwietnia 2020

Siedząc kiedyś na schodach Domu Dziecka w Puławach, brudny i śmierdzący po fotografowaniu nietoperzy na poddaszu rozmawiałem z chiropterologiem o tym co chcę robić dalej. Opowiedziałem o moim marzeniu, o wydaniu książki o ssakach żyjących na Lubelszczyźnie. Usłyszałem od niego no to Robert porwałeś się z motyką na słońce. Zapewnił że będzie mi pomagał i kibicował. Słowa dotrzymuje do tej pory. Od razu dodał, słuchaj niebawem do RPN przyjedzie doktor z UP Adama Mickiewicza w Poznaniu. Będą monitorować popielicowate. Weź podejdź i się zorientuj, z pewnością Ci pomoże.


WIĘCEJ >
czwartek, 9 kwietnia 2020

Fotografowałem już regularnie popielice, uczestniczyłem również w ich monitoringu. Będąc kiedyś z ekipą studentów i znanym mi już dobrze badaczem w lasach Krasnobrodzkich zadano mi pytanie. A widział pan już orzesznicę? No nie w rzeczywistości. To jak będziemy wracać to zahaczymy o powierzchnię badawczą. Dobrze z chęcią zobaczę rudzielca.

Minęło kilka godzin, skręciliśmy w bok od drogi głównej. Doktorantka weszła w gąszcz, po chwili wychodzi z szerokim uśmiechem na twarzy i mówi jest. Pod pachą ma pudełeczko które zawiesiła jakiś czas temu. Skupiliśmy się wokoło niej. Wysuwa z pudełeczka trawy, liście. Delikatnie, delikatnie. Jest zwierzątko, rude, maleńkie, zwinięte w kłębek. Zapytała czy ktoś chce potrzymać, nie było chętnych, więc ja się zgłosiłem. Jakież było moje zaskoczenie gdy widziałem na dłoni śpiące zwierzątko (chłodno było) a nie czułem wagi. Zwierzak wrócił do swojego domku, ten został zaniesiony tam skąd go wzięto. Byliśmy tam jeszcze parę razy, ale nie zawsze był czas by zajrzeć w miejsce z orzesznicą.


WIĘCEJ >
czwartek, 9 kwietnia 2020

To było wtedy kiedy już miałem jako tako ogarnięte popielice i orzesznice, teraz skupiłem się na koszatce. Nie, o popielicach nie zapomniałem. Zacząłem od lektury dostarczonej mi przez pracownika KUL. Po lekturze już wiedziałem że to będzie droga przez mękę.

Rozpocząłem od rozpoznania środowiska życia koszatek. Wiedziałem że zajmuje poziom niższy niż popielica i wyższy niż orzesznica. Las też już był inny niż w przypadku popielicy czy orzesznicy. Wytypowałem kilka miejsc, powiesiłem karmniki. Środowisko występowania koszatki to las mieszany z przewagą lasu jodłowego i świerkowego, gdzie świerki nie były dość dominujące ani dość wysokie. Codziennie jeździłem sprawdzać miejscówki. Nic. Zupełnie nic. Niektóre eliminowałem, część przeniosłem. Najczęściej były to ślady w postaci odchodów myszy. Mijały dni i tygodnie, miesiące. Upłynął rok. W tym czasie fotografowałem różne zwierzęta i ptaki. Ale nadal z uporem maniaka szukałem malutkiego zwierzaka z przepaską na oczach. Koszatka jest tylko troszkę większa od orzesznicy i też prowadzi nocny tryb życia i wbrew obiegowej opinii jest oportunistką. Zje owoce, chcrząszcze i inne owady, nie pogardzi pisklętami, czy malutkimi myszami. Tak, jak myszy założą gniazdo gdzieś gniazdo w jej pobliżu to młode mają duże zagrożenie życia. Dzieje się tak zazwyczaj gdy brakuje innego pokarmu. Świat przyrody nie jest czarno biały i taki oczywisty jak to stara się nam to przekazać.


WIĘCEJ >
czwartek, 9 kwietnia 2020

Chomik europejski.

Wiele lat temu, kiedy zacząłem zbierać materiał o drobnych ssakach padło pytanie jednego ze starszych ludzi. A, a chomika to widziałeś, no wiesz chom. On na polach uprawnych żyje. No nie widziałem. Posiedziałem, poczytałem co w internetach i bibliotekach mieli. Już wiedziałem gdzie go szukać. Pierwsze zasiadki rozpocząłem na polach nad zbiornikiem Nielisz. Tak mi doradził kolega wędkarz tam łowiący. Od razu przestrzegł, Robert tylko tam paluchów do tej nory nie pchaj bo ci je odgryzie, albo bardzo pokaleczy. To zadziory są straszne. Wiele lat później miałem się o tym przekonać. Niestety, ta i inne zasiadki z paliły na panewce. Jeszcze wtedy nie wiedziałem jak bardzo podejrzliwe i płochliwe są to stwory. Niespodziewanie odwiedzili mnie koledzy fotografowie, którzy mieli dużo większe doświadczenie niż ja. O mojego szwagra dowiedziałem się że u jego dalszej rodziny jest chomik nie jeden na polu. Pojechaliśmy pod wskazany adres, wytłumaczyliśmy o co chodzi. Ostrożnie penetrowaliśmy miedzę, znaleźliśmy kilka miejsc żerowania, ale tylko jedno było większe i aktywne bardzo. Wiele lat później to się potwierdziło, nie przy wszystkich otworach da się robić zdjęcia chomikom.


WIĘCEJ >
czwartek, 9 kwietnia 2020

Karlik malutki

Wiele lat temu, gdy zaczynałem przygodę z nietoperzami w Puławach nie wiedziałem że mnie talk zafascynują. Skorzystałem pewnego razu z możliwości uczestniczenia w monitoringu nietoperzy w Roztoczańskim Parku Narodowym. To było dziesięć wspaniałych nocy. Zrobiłem trochę zdjęć dokumentacyjnych. W tym właśnie momencie, w tym czasie powstała chęć fotografowania tych nocnych łowców w locie.

Rzecz bardzo trudna przy fotografowaniu ptaków, a cóż dopiero nietoperzy w nocy. Lampa błyskowa nie załatwi wszystkiego jak się domyślacie. Trzeba jeszcze te nietoperze znaleźć, gdzie żerują, skąd wylatują. Powiedziano mi że rzuciłem się z motyką na słońce. Mieli rację. Jest gatunek nietoperzy który wzięliśmy z kolegą na tapetę, nie były to karliki. To były Nocki Rude. O nich opowiem następnym razem. To one wymusiły na nas by zacząć myśleć jak to zrobić by z automatu migawkę wyzwolić. Obok stanowiska gdzie staraliśmy się coś poradzić by zdjęcia nocka rudego wyszły tuż obok była kolonia bohatera dzisiejszego opowiadania.


WIĘCEJ >
poniedziałek, 30 marca 2020

Żołny

Więcej zdjęć w zakładce ptaki.

Legendarny klejnot w koronie Polskiej awifauny. Ptak o którym śniłem wielokrotnie, wiele o nim słyszałem. Gdy człowiek chwyta się wielu trudnych gatunków to zawsze coś wychodzi tylko połowicznie. Ganiam za tymi małymi zas..cami i też różnie to wychodzi.

Jak wiecie już z moich opowieści, większość moich fotografii zawdzięczam dobroduszności moich kolegów. Tak było i tym razem. Zadzwonił telefon. Kolega od sóweczki dzwoni i mówi: A kiedyś wspominałeś że chciałbyś zrobić zdjęcie żołnom. Jasne że chciałem i nadal chcę, a co masz rozkminione? No mam. Przyjeżdżaj.


WIĘCEJ >
poniedziałek, 30 marca 2020

Wiewiórka

Z tym zwierzakiem spotykamy się już jako dzieci. Jest to pierwszy dziki zwierz w naszym życiu. Tak też było i w tym przypadku.

Stary dom, stary pochylający się ze starości dom i wielki kasztanowiec, przez nas nazywany kasztanem. Olbrzym ten rósł tuż naprzeciwko mojego okna. To było naprawdę bardzo dawno temu. Przed domem po lewej stronie rosła grusza stara jak ten dom zapewne bo już nie obdarowywała mieszkańców słodkimi owocami. Za domem zaś rosła piękna roztoczańska sosna. Też już swoje lata miała, pochylała się już coraz bardziej. Las był tuż za płotem. Niektórzy pewnie jeszcze pamiętają te czasy i zapach pączków unoszący się dokoła domu, lub cebularzy. Tak było.


WIĘCEJ >
poniedziałek, 30 marca 2020

Suseł perełkowany.

Do tej wyprawy szykowałem się w sumie kilka miesięcy. Zbieranie danych badawczych, informacji wszelakich. Rozmowy z ludźmi którzy tam byli i widzieli. Tłumaczenie dokumentów. Wieczorne ślęczenie z herbatką nad opisem gatunku, o behawiorze. Słowem wszystko. W sumie minęło osiem miesięcy od postanowienia do wykonania pierwszego wyjazdu i pierwszego zdjęcia.

Nadszedł dzień wyjazdu, poranek chłodny był . Ale to dopiero kwiecień, po srogiej zimie jaka nawiedziła nas tego roku zieleni traw trudno było oczekiwać, choć ptaki już radośnie szczebiotały. Był to wyjazd podczas którego chciałem zobaczyć teren, ale zobaczyć też to zwierzę. Byłem niezmiernie przejęty. Oczywiście papier z RDOŚ miałem. Byłem legalnie, a to dla mnie jest nadal ważne.


WIĘCEJ >